Dalsze postępy
Skończyliśmy dzisiaj łączyć krokwie na dach garażu. Wszystko zaimpregnowane i gotowe do zainstalowania na garażu.
Synek też trochę popracował i zaimpregnował deseczki.
Pisałam wcześniej, że walczę z chwastami. Udało mi się przygotować miejsce na warzywnik i nigdy nie sądziłam, że widok samej ziemi bez niczego tak mnie ucieszy. Czego ja nie robiłam, żeby doprowadzić to miejsce do takiego stanu. Najpierw postanowiłam wyrywać wszystko ręcznie z korzeniami 😜 i to co wyrwałam rzucałam na kolejne chwasty, żeby je udusić pod tą stertą. Po tygodniu pozostałe zielsko tak urosło, że do walki wytaszczyłam kosę spalinową. Potem część nakryłam folią budowlaną, żeby sobie zgniło, a część przeorałam glebogryzarką. Momentami jeździło się jak po asfalcie, ale dałam radę. Potem grabie i zabawa ze zbieraniem zmielonych chwaściorów. No i naiwny ten, który myśli, że to koniec. Wystarczy trochę deszczyku i znowu robi się zielono. Znowu glebogryzarka i grabie idą w ruch. Teraz jak widzę, że coś kiełkuje to wystarczy wierzchnią warstwę przejechać grabiami i ładnie wychodzi. Mamy 2000m2 działki, a ja nie zrobiłam jeszcze połowy, ale budowa domu najważniejsza.
Jeśli ktoś podobnie jak my walczy z chwastami własnymi siłami, to polecam nakrywanie zielska czarną folią, nawet wysokiego. Trzeba trochę odczekać, ale w tym czasie można ogarnąć inną część ogrodu.
Pewnie część z Was zastanawia się czemu nie weźmiemy koparki, mini koparki czy innych mechanicznych wynalazków. Otóż ceny za w/w usługi biorą chyba z kosmosu, a ja nie zamierzam tego procederu napędzać. Wolę tę kwotę wydać na rośliny do ogrodu 😉 A i biceps mam taki, że mucha nie siada 💪
Przepraszam za kiepskie zdjęcia.
Pozdrawiam Dorota