Ciąg dalszy poczynań
W maju posadziliśmy 132 tuje wys. 40 cm w odstępach 65 cm. To było prawdziwe wyzwanie i sprawiło, że przez jakiś czas nie mogłam na nie patrzeć :/ Dodatkowo wszystko obsypaliśmy korą, aby zapobiec wyrastaniu wszędobylskiej trawy. Poszło ok. 100 worków kory po 80l każdy. W trakcie kiedy ja sadziłam tuje mąż rozpoczął prace przy domku narzędziowym, który ma zostać na stałe i posłużyć przez wiele lat. Projekt i wykonanie mojego męża z małą moją pomocą typu: przynieś, podaj, potrzymaj lub w razie przechyłu ścianki przyjmij na klate ;p
Domek nie jest jeszcze skończony, ale jak tylko to nastąpi natychmiast zdam relację. Znając mojego męża będzie perfekcyjnie, bo do tej pory tak właśnie jest. Od pracy przy domku odciągnęło nas inne bardzo ważne wydarzenie, które tak na dobre rozpoczęło przygodę z budową wymarzonego domu. Otóż dnia 18 czerwca 2018r. czyli zgodnie z wcześniejszymi planami zaczęły się u nas prace przygotowujące teren pod płytę fundamentową. Ile rzeczy wydarzyło się nim doszliśmy do tego etapu opiszę innym razem. W ten dzień jednak wszystko i wszyscy zagrali jak należy dzięki czemu po 10 godzinach walki z terenem mieliśmy taki widok.
Nim do tego doszło było tak:
Teraz, to już tylko może być lepiej nasza ekipa od płyty ruszyła pełną parą. Chłopaki pracowali od 6-7 do samego wieczora. Według planów chcieli skończyć do 22 czerwca, a roboty było co nie miara. Nasza płyta ma 140m2 i oprócz części garażowej całość ogrzewana ciepłym powietrzem w związku z czym między dwoma warstwami zbrojenia trzeba podwiązać wszystkie rurki. Iście szydełkowa robota. Szacunek dla panów za ich ciężką i precyzyjną pracę.
W tym momencie trochę nas zmroziło, bo beton z pierwszej gruszki był bardzo rzadki i na wierzchu stała woda. Mało tego całe zbrojenie jakby poszło do góry i była widoczna krateczka.
Zalewanie miało się rozpocząć w piątek 22 czerwca o godz 11.00, a zaczęło się tuż przed 16. W sumie przyjechały 3 gruszki. W każdej beton o innej konsystencji. Pobrano próbki, a w między czasie poproszono o przyjazd kogoś z betoniarni, żeby zobaczyli różnice. Wszystko zostało wyrównane i różnice na powierzchni były bardzo widoczne. W garażu gdzie lano beton z 3 gruszki powierzchnia była idealna i szybko schła natomiast w miejscu z pierwszej stała woda. Jak na złość zaczęło się chmurzyć i stwierdziliśmy, że nim przyjedzie pan z betoniarni, to się rozpada i powie, że to wina deszczu :/ Nim zaczęło padać przykryliśmy całość folią. Całe szczęście nie było ulewy i deszcz dość szybko przeszedł. Zdążyli wszystko odkryć i..... przyjechał pan z betoniarni i jak zobaczył wodę stojącą na powierzchni to powiedział, co? "To deszcz napadał, bo beton był w porządku" hehehe Padło jeszcze mnóstwo głupich pytań, ale nawet szkoda gadać. My oczywiście w nerwach, bo to przecież podstawa naszego domu, ale z czasem zostaliśmy uspokojeni, że jest ok, tylko wydłuży się czas schnięcia i tym samym zacierania "helikopterem". Miesiąc będziemy czekać na analizę próbek betonu, to tyle ile wynosi czas nim będzie można na niej budować. Jesteśmy dobrej myśli. Jednak przez całe to zamieszanie panowie od płyty koczowali całą noc z piątku na sobotę i czekali, aż płyta podeschnie, żeby można ją było zatrzeć. My prace odebraliśmy w sobotę rano. Wszystko jest ok. a różnica na płycie o ile dobrze pamiętam wynosi 7mm. Całość przykryta folią i ma się sama pielęgnować. My mamy tylko zaglądać i ewentualnie podlewać, żeby zbyt szybko nie wysychała. I tym oto sposobem mamy stan zero, a nawet więcej! Jest czas na policzenie i zapoznanie się z ofertą drewna na dom. Muszę powiedzieć, że to fajne i przyjemne uczucie mieć świadomość, że powoli zaczyna nam wyrastać dom na działce.
Pozdrawiam wszystkich budujących. Dorota