O ja pitole! Co to był za czas... jeszcze tylko najbliższa sobota i długo nie chcę słyszeć o żadnych belkach. Trwają prace na poddaszu w związku z dachem. Postawiliśmy cztery słupy podtrzymujące konstrukcję i jak na złość tego dnia tak wiało, że nim je mąż zamocował to staliśmy z teściem przy nich jak po spożyciu % Dwa słupy są przy otworze na schody, więc można powiedzieć, że balansowaliśmy nad przepaścią.
No i skoro już przeszłam do tematu schodów, to są!!! W projekcie mamy zabiegowe, które zwyczajnie mi się nie podobają, ale mój cudowny małżonek zrobił wszystko, żeby były ze spocznikiem. Póki co w wersji roboczej, ale i tak jestem w nich zakochana, a synkowi tak przypadły do gustu, że zrobił sobie tam bazę 😀
Podobają mi się takie klimaty, a jak będzie zobaczymy.
Udało się nam również położyć płatew po jednej stronie, a kolejna w najbliższą sobotę. Był stres, było ciężko i trochę zachodu, bo nie pomyśleliśmy i zapomnieliśmy o przeniesieniu belki na właściwą stronę, kiedy poddasze było jeszcze puste. I tak trzeba było tańcować między słupkami i zastrzałami.
Jak przeżyję sobotę, to będzie kolejny wpis 😉 Pozdrawiam Dorota